Artykuł ten powstał z myślą o czytelnikach, którzy często zwracają się do mnie z prośbą o wskazówki jak sobie poradzić z różnymi problemami związanymi z ostrością. Mam nadzieję, że rozwieje on raz na zawsze ich wątpliwości. Dla bardziej doświadczonych fotografów te rzeczy są bardzo proste i oczywiste, jednak pamiętajmy nie wszyscy są już doświadczonymi fotografami i nie wszyscy potrafią zrozumieć prawdziwych przyczyn swoich problemów. Jeśli tylko w naszym zamiarze jest wykonanie zdjęcia ostrego, nie eksperymentujemy, nie planujemy zabawy z nieostrościami czy dynamiką ruchu, musimy wiedzieć, co rzutuje na końcowy efekt ostrości zdjęcia. Spora ilość moich znajomych uważa, że zdjęcie nie musi być wcale ostre by przedstawiało jakąś wartość, zgadzam się z tym całkowicie o ile świadomie decydujemy o tym, co jest ostre, a co nie. Kiedy zaczynamy postrzegać te zdjęcie, jako pracę artystyczną, to tu wszystko jest dozwolone, a jakiekolwiek ograniczenia wynikają jedynie z intencji autora i wyobraźni oglądającego. Jako dokumentalista, nie chcę wykazywać tu różnic między stylami fotografowania, chcę jedynie udowodnić, że tyle kierunków fotografii i stylów ilu ludzi fotografujących przyrodę. Zadowolony jestem jednak z faktu, że tak wielka mnogość punktów widzenia świata ukazuje prawdziwe piękno naszej przyrody. Każdy z nas jest indywidualny, inaczej ten świat postrzega i tak też stara się go w swoich zdjęciach przedstawić. Oczywiście, kiedy powstałe zdjęcie jest dokumentem, należałoby aby w tych ważnych miejscach dla danego zdjęcia ta ostrość się znalazła. Dziś przyjmijmy, że zależy nam na wykonaniu zdjęcia ostrego i nie wnikajmy na razie w jego artystyczny przekaz i inne ewentualne jego walory, obiecuję, że do tego tematu wrócę przy najbliższej okazji – dziś interesuje nas tylko ostrość.
Cały tekst można byłoby streścić kilkoma zdaniami, ale wówczas część z czytelników mogłaby go nie zrozumieć i byłby dla nich mało użyteczny, dlatego wiele spraw musimy szerzej omówić. Zacznijmy jednak od początku, czym jest ostrość w zdjęciu? Wg niektórych źródeł: „to stan, w którym obraz zarejestrowany na kliszy/pamięci aparatu jest równy pod względem wyrazistości obrazowi rzeczywistemu, który chcieliśmy sfotografować. Ostrość jest jednym z najważniejszych cech zdjęcia, składające się na jego poprawność. Celowy brak ostrości czasem wykorzystywany jest, jako środek artystyczny w fotografii.” Aspekt artystyczny lub bardziej jego brak sobie wyjaśniliśmy, pozostaje nam pytanie, co tak naprawdę wpływa na ostrość i gdzie szukać przyczyn powstawania różnych anomalii tego stanu, których skutki przyprawiają niektórych z nas o skok ciśnienia. Jest kilka przyczyn i każdą z nich chciałbym w skrócie opisać. Trzeba zacząć oczywiście od wizjera naszego aparatu. Co prawda aparat nie sugeruje się nastawami wizjera podczas ustawiania ostrości, ale osobiście nie wyobrażam sobie pracy z nieprawidłowo widzianym obrazem w wizjerze. Musimy zwrócić szczególną uwagę, żeby obraz widziany przez wizjer był wyraźny. Do korekcji ewentualnych wad wzroku możemy stosować różne dostępne metody, w tym specjalne muszle oczne. O wiele ważniejszą od wizjera sprawą związaną z ostrością jest system AF – AUTO FOCUS, który odpowiada za automatykę nastaw ostrości. Omówienie i zrozumienie tych trybów automatyki poprawi komfort pracy, i zwiększy odsetek poprawnego określenia ostrości. Opiszę tu oczywiście tryby pracy systemu AF na podstawie konkretnej firmy lustrzanek, której sam od wielu lat jestem użytkownikiem, czyli lustrzanki cyfrowej Canon. Co do innych marek, sugeruję zajrzeć do dokumentacji sprzętu, są bardzo do siebie zbliżone, chociaż czasami pracują na innej zasadzie jednak zadania mają bardzo podobne. Zależne to oczywiście jest od półki cenowej, każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę, jaką „zabawkę” sobie zakupił i oczywiście sprawdzał przed zakupem możliwości owego sprzętu. W systemie Canon jest dość proste oznaczenie przeznaczeń aparatów. XXX – cyferki w nazwie to body amatorskie, niezbyt rozbudowany AF, masa ograniczeń, niezbyt dobra matryca światłoczuła. Materiały użyte do ich konstrukcji są wątpliwej jakości. Chociaż dają już na początku możliwość fotografowania na względnym poziomie to ich kultura pracy pozostawia wiele do życzenia – oczywiście wbrew opinii producenta, który co chwilę wypuszcza nowy model z tej półki, szczując klienta nowymi dodanymi funkcjami, bądź mało znaczącymi dodatkami. XX – dwie cyferki w oznaczeniu to body półprofesjonalne, wyposażone w funkcje niedostępne dla amatorskich lustrzanek,. Posiadają lepsze matryce, nawet jeśli są one podobnej fizycznie wielkości, co w amatorskich lustrzankach. Producent stosuje bardziej wyszukane materiały konstrukcyjne i dodaje wiele innych, niekiedy bardzo przydatnych funkcji. Pozostał nam jeszcze trzeci typ oznaczenia, czyli X – jedna cyferka, body profesjonalne ograniczone praktycznie tylko strategią sprzedażową producenta, przeznaczone dla bardziej majętnych hobbystów i zawodowców.
Canon posiada w wersji profesjonalnej dwa tryby, a wcześniejsze modele półprofesjonalne mają aż trzy tryby pracy systemu AF. Tak więc, skoro są trzy tryby pracy AF omówmy kolejno, do czego one służą. Tryb ONE SHOT to tryb wykorzystywany do zdjęć statycznych. Ustawia ostrość, blokuje różne pomiary i dopóki podtrzymujemy nastawy ostrość nie ulega zmianie. Od dawna nie używam tego trybu, z prostej przyczyny, nawet kiedy wykonujemy zdjęcia statyczne (nieruchome) wystarczy, że nasz cel delikatnie się przemieści lub my się przemieścimy względem niego nasza ostrość, o ile jej nie skorygujemy, pozostanie na uprzedniej już błędnej pozycji. Podczas fotografowania przyrody, zwłaszcza żyjącej, jej obiekty często nie są statyczne, więc ten tryb jest dla nas mało użyteczny. Drugim trybem systemu AF jest tryb AL FOCUS. Jest to praktycznie tryb ONE SHOT, jednak z zastrzeżeniem, że kiedy algorytm AF stwierdzi, że obiekt zaczyna się przemieszczać powinien przestawić się automatycznie na tryb AL SERVO AF, a ten z kolei powinien rozpocząć śledzenie obiektu, niestety i ten tryb dla mnie był zupełnie bezużyteczny. Reagował bardzo wolno na zmiany i tak do końca nie mogłem stwierdzić jego przydatności i skuteczności. Dzikie zwierzęta jak wiadomo są nieprzewidywalne i potrzebna jest nam ciągła kontrola ostrości, którą zapewnia trzeci tryb, czyli Al SERVO AF. Ten tryb automatycznej regulacji ostrości pozwala na fotografowanie ruchomego obiektu i na bieżąco korygowanie odległości celu od naszego aparatu. Algorytmy śledzenia obiektu są na tyle dobre, że pozwalają nam mieć ciągle kontrolę nad ostrością części naszego kadru. Osobiście używam tylko tego trybu działania AF i jest to najlepsze rozwiązanie, które mogę doradzić podczas fotografowania dzikiej przyrody.
Po trybach pracy przyszła kolej na punkty AF. Sposób ich wybierania nie jest tak ważny, bo te w miarę możliwości możemy sobie łatwo dostosowywać, a czasem nawet odpowiednio programować. W słabszych modelach lustrzanek tych punktów AF znajdziemy tylko kilka, za to w profesjonalnych aparatach już kilkadziesiąt. Tu drobne wyjaśnienie dla czytelnika, gdyż musimy zagłębić się ciut bardziej w techniczne aspekty działania systemu AF i odkryć ogromną różnicę miedzy tymi punktami. Mianowicie punkty AF dzielimy na punkty krzyżowe i liniowe. Punkty krzyżowe to bardzo precyzyjne punkty, które działają na zasadzie dalmierzowego klina – w którym strumień światła dzielony na dwa składowe i porównuje fazę między nimi – działa jednak tylko w jednej płaszczyźnie, będąc czułym tylko na linie prostopadłe do siebie. Na równoległe linie jest kompletnie ślepy, a poprzeczne działają różnie. Punkt krzyżowy jest punktem podwójnym. Ma dwa podpunkty składowe – liniowe – ułożone prostopadle do siebie. Mierzy w obu płaszczyznach jednocześnie, dzięki czemu obszary ślepoty każdego punktu składowego wzajemnie się niwelują i punkt AF jest czuły na każdą płaszczyznę, fakturę. Dodatkowo, oba podpunkty wzajemnie sie potwierdzają, więc możliwość pomyłki jest znikoma – pomyłki nagminnej w zwykłych punktach liniowych. Punkt taki jest też nieporównywalnie szybszy, czulszy, sprawny, nie szuka. Krzyżowe punkty AF natomiast mają skuteczność bliską ideału. Praktycznie takim punktem nie da się spudłować. Układ AF ma tyle pól i jest tak dobry, jak wiele ma pól krzyżowych. Niestety są też zwykłe punkty liniowe, które różnią się od krzyżowego na tyle znacznie, że o ich istnieniu można i lepiej zupełnie zapomnieć. Używać warto jedynie krzyżowego. Liniowe – w każdym aparacie, są zawodne i mylne (potrafią nie tylko nie umieć znaleźć wogóle ostrości na wyraźnej fakturze, ale potwierdzać ostrość zupełnie błędnie, co jest jeszcze gorsze). Niestety tu spory zawód nas czeka, gdyż właśnie te idealne punkty czyli punkty krzyżowe również można podzielić na kilka typów. Zwykłe pola mierzą ostrość do jasności obiektywu f/8 (przy silniej domkniętej przysłonie czujniki nie otrzymają danych i system nie zadziała). W bardziej zaawansowanych modelach występują dodatkowe, szersze pola, rejestrujące silniejsze przesuniecie półobrazów.
Dzięki temu dokładność porównania, a więc i skuteczność całego systemu wzrasta kilkakrotnie. Taki ultra-dokładny system jednak całkowicie przestaje działać już przy minimalnym domknięciu przysłony (nie otrzymuje danych). Dlatego dobry aparat zbiera oba – mniej dokładny, ale działający w całym zakresie przysłon i precyzyjny, aktywny tylko, gdy obiektyw raportuje przysłony zazwyczaj od f/2.8 wzwyż. Inna także programowo ustalana jest wielkość tzw. krążka rozproszenia, będąca podstawą do wyliczenia dopuszczalnej różnicy faz ostrego obrazu. Tak więc, przy zakupie powinniśmy sprawdzić iloma punktami AF body dysponuje i jakiej klasy są te punkty. W każdej nawet najprostszej specyfikacji taką ważną informację bezproblemowo odnajdziemy. Ten czynnik jest bardzo ważny i w przypadku, kiedy punktów jest mało lub są w większości to punkty liniowe cały układ AF będziemy mieli mocno upośledzony, jednak z zastrzeżeniem, że kiedy zaczniemy używać go w połączeniu z odpowiednio jasnym obiektywem jego efektywność gwałtownie wzrośnie. Wniosek nasuwa się sam, że oprócz dobrego body wyposażonego w punkty krzyżowe trzeba pamiętać również o odpowiednio jasnym obiektywie, przy którym wszystkie punkty krzyżowe zaczynają w pełni i efektywnie pracować. Każdy powinien mieć to na uwadze przy wyborze kupna lustrzanki, w zależności od posiadanych zasobów powinien rozglądać się za aparatem oferującym największe w tym zakresie możliwości, oczywiście w stosunku do ceny. Ograniczenia te odnoszą się nie tylko do tańszych aparatów, w takim samym stopniu ograniczają również profesjonalne lustrzanki i mimo że dysponują one olbrzymią ilością punktów krzyżowych są tak samo uzależnione od jasności obiektywu. W półprofesjonalnym segmencie, w starszych modelach najlepszy i najskuteczniejszy system AF, z którym miałem okazję pracować ma model Canon 40D, wyposażony w 9-polowy układ wszystkich punktów krzyżowych, działających z obiektywami raportujących przysłonę 5,6 lub wyższą. W nowszych modelach i aparatach profesjonalnych wszedł nowy system AL SERVO II AF. Ma on kilka dodatkowych usprawnień w tym ZONE AF, który automatycznie zawęża działanie autofokusa i dodatkowo wyposażony w System iFCL (Focus Colour Luminance), który zbiera informacje o ostrości, barwie i iluminancji, w celu uzyskania właściwie naświetlonych zdjęć. Wszystkie punkty ostrości dostarczają informacji systemowi pomiaru, aby ustalić odległość fotografowanego obiektu i pozwolić algorytmowi odpowiednio wyważyć ekspozycję. Zwykle czujniki odległości są bardziej wrażliwe na obiekty o czerwonym kolorze, co może doprowadzić do ich prześwietlenia, jednak aparat szybko to koryguje. Jedna warstwa czujnika jest wrażliwa na światło czerwone i zielone, a druga na niebieskie i zielone. Następnie algorytm pomiaru porównuje wyniki z dwóch warstw i dokonuje odpowiedniego odczytu. Tu pierwszeństwo wiedzie model, od niedawna na rynku, Canon 7D oraz profesjonalne body 1D Mark IV. Punkty w zależności od ilości ich posiadanych w lustrzance możemy na bieżąco korygować i dowolnie wybierać. Chciałbym to Państwu jakoś zobrazować, aby sens wyboru punktu AF był dla wszystkich zrozumiały. Wyobraźmy sobie sytuację, w której sporej wielkości ptak znajduje się w niewielkiej od nas odległości. Zdając się na automatykę systemu AF ostrość zostanie ustawiona na najbliższej lub najbardziej kontrastowej części ptaka – czyli często mamy ostrość tam gdzie jej zupełnie nie chcemy. Główna jego część, w tym przypadku głowa może być już poza obrębem GO przez co będzie nie ostra. Zmieniając w odpowiedni sposób punkt AF możemy dokładnie określić miejsce ostrości, tak aby została ustawiona poprawnie na głowie ptaka. Wspominam tu o GO – głębi ostrości, dlatego że czasami namierzony punkt AF powoduje, że cel, a zwłaszcza interesująca go część, nie znajdzie się w całości lub części w przestrzeni postrzeganej, jako ostra. Dodam tylko, że na samą GO, czyli pasmo szerokość ostrej przestrzeni ma wpływ: długość ogniskowej, przysłona oraz odległość naszego celu od aparatu. Sama odległość od aparatu wpływa na szerokość ostrej przestrzeni, czasami jednak ta przestrzeń może być zbyt mała, aby w niej zmieścić cały interesujący nas fragment zdjęcia, wówczas musimy operować przysłoną tak, aby tą ostrą przestrzeń rozciągnąć. Do zobrazowania stosowania różnej GO są zamieszczone obok obrazki.
Wniosek z tego taki, że nam, jako fotografom przyrody fotografujący miedzy innymi różnorakie zwierzęta, jako obiekty ruchome niezbędny jest dobry tryb AL SERVO, dzięki któremu nawet szybko poruszający się obiekt zostanie prawidłowo namierzony. Tryb korzystający ze sporej ilości punktów AF (najlepiej żeby były to punkty krzyżowe) jest skutecznym narzędziem, pozwalającym uniknąć braku ostrości na zdjęciu. Tu decyduje dodatkowy element, jakim jest obiektyw i algorytmy kierujące jego pracą. W obiektywach z górnej półki, czyli obiektywach klasy L nowoczesne silniki USM doskonale zdają swój egzamin precyzyjnie komunikując się z lustrzanką. Jeśli tylko w jakiś sposób body nie obciąża obiektywu ten potrafi błyskawicznie reagować na zmiany w kadrze. Jednak, jak wspomniałem o możliwości wyboru miedzy punktami AF, sporym problemem jest bezgraniczna ufność w poprawność pomiaru w tym ustawionym punkcie, zwłaszcza w punkcie liniowym. Jak zapewne często się Państwu zdarzyło, mimo że ostrość została poprawnie ustawiona i potwierdzona a część, która w wyniku obliczeń powinna być ostra, ostra wcale nie jest. Dlatego od pewnego już czasu nie polegam na punktach AF, wyłączam je całkowicie, a ostrość określam względem widzianego przeze mnie obrazu w wizjerze. To dość trudny i skomplikowany sposób ustawiania ostrości, ale nie chcę tu wprowadzać dodatkowego zamieszania, więc szerzej nie będę go opisywał.
Widzicie sami jak ważne w naszych staraniach jest oprogramowanie, które zarządza naszymi aparatami. Producent wgrywając oprogramowanie sterujące całą lustrzanką, sporą jego część poświęca na algorytmy działania systemu AF. Pomimo, że aparaty są już w dostępnej sprzedaży, prace nad samym oprogramowaniem oraz wykrywaniem nieprawidłowości w jego działaniu ciągle trwają. Wykrywając wolniejsze, nieprawidłowe, lub inne błędy różnych funkcji i niektórych podsystemów, producent co jakiś czas publikuje nową wersję tego oprogramowania. Nowe oprogramowanie należy wgrywać, mimo że zmiany opisane w dokumentacji technicznej nowej wersji często nie odnoszą się do spostrzeganych przez nas problemów. Producenci często dokładają do „upublicznionych” nieprawidłowości poprawione oprogramowanie dla różnych funkcji i ustawień aparatu. Głównym ich zmartwieniem pozostaje jednak zawsze oprogramowanie komunikacji z obiektywami i algorytmy sterujące systemem AF. Firma utajnia niektóre usprawnienia z prostej przyczyny, dbając o potencjalnych klientów i starając się wyprzedzić konkurencję po prostu nie informuje nikogo o wykrytych problemach, często nawet niedostrzeganych przez samych użytkowników lustrzanek. Wprowadza zmiany po cichu i tylko garstka ludzi może zajrzeć do wewnętrznego jądra oprogramowania, omijając przeróżne zabezpieczenia firmy. Tak więc, oprogramowanie należałoby aktualizować, aby mieć najnowsze algorytmy działania, a co za tym idzie lepszą efektywność zdjęć. Operację taką można wykonać samemu, bo nie jest ona skomplikowana, jednak istnieje ryzyko uszkodzenia sprzętu w przypadku nagłego zaniku zasilania. Jeśli obawiamy się wykonać czynność sami zwróćmy się z tym do specjalisty, który zrobi to bez żadnego wysiłku.
Kolejnym elementem wpływającym na ostrość zdjęć jest stabilność naszego zestawu w momencie wyzwalania migawki. W przypadku zdjęć nieostrych zawsze mamy do czynienia z dwoma zjawiskami. Pierwszym będzie zdjęcie nieostre, spowodowane najróżniejszymi błędami naszymi lub systemu AF. Drugim zjawiskiem będzie zdjęcie poruszone, czyli w chwili wyzwalania migawki delikatne drgniecie naszego zestawu fotograficznego zostało przeniesione na zapisywany obraz. Musimy dokładnie rozgraniczyć te różnice nieostrych zdjęć, aby wiedzieć jak im w przyszłości zapobiegać. Pamiętajmy, że im dłuższy czas otwarcia migawki nastawiony w aparacie, tym większe prawdopodobieństwo poruszenia kadru. W bardzo długich czasach należałoby raczej skorzystać z wężyka spustowego, co eliminuje potrzebę dotykania całego zestawu. Przy niewielkiej ogniskowej naszego obiektywu i krótkich czasach naświetlania możemy swobodnie fotografować „z ręki”, niestety większość pierzastych i futrzastych żyjątek nie dopuści nas do siebie zbyt blisko, wówczas będziemy zmuszeni do operowania dłuższymi szkłami. Przy długich ogniskowych nieodzowny staje się statyw fotograficzny. Powinien on chronić przed drganiami naszego zestawu, a głowica powinna stabilnie utrzymywać żądaną pozycje. Dużo ludzi wychodzi z założenia, że statyw musi być lekki i poręczny, tak aby nie obciążał nas w drodze. Niestety lekki statyw ma swoje wady, jest mniej odporny na drgania i wstrząsy, czego skutkiem będą zdjęcia poruszone. Można kupić statywy, które spełniają obydwa warunki, czyli są lekkie, świetnie wytłumiają drgania oraz dodatkowo są bardzo nośne, niestety na rynku mają one swoją cenę. Część użytkowników kupuje statywy najróżniejszych firm, które starają się za niewielkie pieniądze zapewnić minimalny standard stabilności, zdaję sobie sprawę z różnej sytuacji materialnej czytelników, jednak takie rozwiązanie to tylko podwójny wydatek, który i tak nas nie minie, jeśli zamierzamy fotografować dłuższy okres czasu z coraz to lepszymi efektami. To samo dotyczy monopodów, jako podpora naszego zestawu, dają możliwość oparcia sprzętu przy średniej długości obiektywu, niestety nadal pozostają drgania poziome, które często zniweczą precyzyjnie ustawioną ostrość. Osobiście nigdy nie używam monopodów i uważam, że znacznie lepszym rozwiązaniem jest inwestycja w porządne nogi i głowice statywowe. Ceny dobrych marek statywów mogą wywołać zawrót głowy, jednak wcale nie namawiam do sięgania po sprzęt z najwyższej półki. Zdarza się niekiedy, że fotograf, żeby zwrócić uwagę na swoją sytuację materialną sięga po taki sprzęt, jednak nie potrafi w pełni wykorzystać jego zalet. Nogi są jednym z elementów statywu, ale równie ważna jest głowica fotograficzna, tu doradzałbym dopasowanie jej do własnych preferencji i wygody obsługi. Odradzam w gustowaniu w najtańszych głowicach, są przeważnie kiepskiej jakości technicznej, bardzo mało precyzyjne, a dodatkowo zdarza ze utrudniają normalne fotografowanie i często się psują. Istnieje prawdopodobieństwo, że nawet wyposażeni w dobrej klasy statyw i bardzo dobrą głowicę nadal wprawiamy statyw w delikatne drgania. Powodem może być nasza niewygodna i nieprawidłowa pozycja podczas samego fotografowania lub zbyt nerwowe operowanie głowicą. Musimy mocno przytrzymać zestaw, kierując swoją siłę w dół, tak aby jeszcze bardziej poprawić jego stabilność. Podstawą jest prawidłowe rozstawienie statywu przed rozpoczęciem zdjęć, tak aby stał w bardzo stabilnej pozycji. Głowicą należy operować spokojnie, bez gwałtowności, i tu niestety wygrywa kultura pracy dobrej klasy głowicy, która na takie rzeczy pozwala, słabej jakości głowica będzie po prostu zrywała nasze ruchy co prowadzi do jednego. Zdaję sobie sprawę z nerwowości i napięcia w niektórych sytuacjach kiedy przed naszymi oczami dzieją się wspaniałe spektakle, wiem że ciężko wówczas opanować nerwy. Niestety jeśli się nie opanujemy, a dodatkowo kiepskiej jakości statyw z głowicą będzie nam w tym przeszkadzał, to co widzieliśmy zostanie tylko w naszej pamięci.
Omawiając punkty systemu AF wspomnieliśmy już trochę o obiektywach, tu chciałbym do nich wrócić szczególnie zwracając uwagę na układ systemu IS – Image Stabilizer. W stabilizator obrazu wyposażona jest tylko część obiektywów. Jest to urządzenie, które działa na podstawie kompensacji drgań podczas fotografowania. Wyobraźmy sobie, że spoglądamy przez lornetkę o dużym powiększeniu. Nawet delikatnie trzęsąca się ręka powoduje, że widziany obraz nam podskakuje i ciężko go utrzymać na żądanym punkcie. Taka sama sytuacja występuje w obiektywach. Im dłuższa ogniskowa obiektywu, tym większe są drgania. Ten właśnie system ma za zadanie je pochłaniać. Różne są rozwiązania techniczne, a jedno z nich to dodatkowy układ soczewek podwieszonych na uchwycie żyroskopowym. Stabilizacja obrazu pozwala czasem trzykrotnie wydłużyć czas otwarcia migawki, czyli możemy spróbować wykonać nieporuszone zdjęcie w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Należy się tu pewne wyjaśnienie dla tych którzy sądzą, że stabilizacja poprawia same nastawy ostrości i wspomaga układ AF, nie jest to prawdą. Stabilizator obrazu nie ma żadnego wpływu na ustawianą przez nas, czy aparat ostrość i nie pomoże tu ani odrobinę, służy jedynie do wygłuszenia drgań dochodzących do naszego obiektywu i próby uniknięcia poruszonych zdjęć. Zdarza się czasem, że w niektórych modelach obiektywu stabilizator obrazu obniża jakość optyczną. W bardzo trudnych warunkach zdjęcie dynamiczne i tak wyjdzie poruszone ze względu na długi czas naświetlania i nawet system IS tu nie pomoże. Niestety w niektórych przypadkach system IS może powodować nieprawidłowe zachowanie, zwłaszcza w fotografowaniu w ruchu, gdzie urządzenie nasze ruchy obiektywem może zinterpretować jako zakłócenia, którym będzie starał się zapobiec. Rozwiązaniem tego problemu jest przełączenie stabilizacji w tryb redukcji tylko pionowych drgań ignorując drgania poziome.
Niestety czasem mimo naszych usilnych starań ostrość jest nadal w innych miejscach niż tego oczekiwaliśmy i mimo naszych czasem mało standartowych zabiegów nie jesteśmy sobie z tym problemem sami poradzić. W większości, oczywiście wykluczając winę użytkownika i jego błędy podczas fotografowania, można przypuszczać, że jest to objawem błędnej kalibracji naszego zestawu. Musimy zdawać sobie sprawę, że nasz zestaw składający się z body i obiektywu, w większości powstają oddzielnie, w zupełnie innych miejscach na świecie i mimo przeprowadzonej wstępnej kalibracji producenta efekty bywają różne. W tym przypadku rozróżniamy dwa rodzaje tego zjawiska, czyli BF – Back fokus i FF – Front fokus. W pierwszym przypadku ostrość jest ustawiana za celem, a w drugim przypadku przed celem, oczywiście ciężko wyłapać obydwie wady, jeśli są to nieznaczne odchylenia od normy. Najgorzej jest w przypadku, kiedy zaczynamy używać obiektywów niezależnych producentów, w tym SIGMA i TAMRON, tu na 5-7 egzemplarzy w sklepie 1-2 obiektywy działają jak trzeba z naszym body, pozostała reszta działa, co najmniej dziwnie lub w taki sposób, że wyklucza to jakąkolwiek sensowną z nim pracę. Wynika to z braku szczegółowej dokumentacji tych niezależnych firm, co spowodowane jest oczywistym bezpieczeństwem sprzedaży własnych firmowych obiektywów. Wiec, kiedy dokonujecie Państwo zakupów w sklepach tych marek radzę zabrać body i na tą przypadłość zwróci szczególną uwagę. A już daleko idącą ostrożność wykazywałbym podczas zakupów on-line, gdzie nie mamy fizycznego kontaktu z kupowanym sprzętem. Osobiście jestem zwolennikiem używania tej samej marki obiektywu co body, gdyż istnieje znacznie mniejsze ryzyko wystąpienia różnych, dziwnych objawów niekoniecznie związanych z samym trafianiem ostrości. Jedynym rozwiązaniem problemu BF i FF jest udanie się do autoryzowanego serwisu, w którym szybko przekalibrują nasz sprzęt i równie szybko skończą się nasze problemy z ostrością. Autoryzowanym serwisem firmy Canon jest serwis na Żytniej w Warszawie. Można to zrobić wysyłkowo lub osobiście, zajmuje to przeważnie kilka godzin, a efekt myślę zadowoli każdego trafionego tą przypadłością. Co do innych firm produkujących sprzęt fotograficzny nie jestem w stanie się w tej kwestii wypowiedzieć, gdzie i na jakich zasadach się to odbywa. Kolejnym z niespodziewanych błędów nastaw ostrości są także błędy konstrukcyjnych aparatów, jak miało to miejsce w przypadku flagowego okrętu firmy Canon, czyli modelu EOS 1D-Mark III, którego sam jestem posiadaczem. Nie wykryto w porę wady półprzepuszczalnego lustra i wadliwa seria aparatów trafiła na rynek. Wada powodowała w pewnych warunkach brak ostrości i błędne działanie AF w trybie AL SERVO AF. Niestety wbrew zapewnieniom firmy, która podała pule numerów seryjnych z usterką okazało się, że prawie wszystkie egzemplarze są wadliwe, a co najdziwniejsze wcześniejsze egzemplarze o niższych numerach seryjnych wady były pozbawione. Firma jednak zobowiązała się na przegląd i bezpłatną ewentualną naprawę wszystkich wadliwych egzemplarzy (nawet pogwarancyjnych) jednak już nie wznowiła produkcji tego modelu i po krótkim czasie zastąpiła go modelem EOS 1D-Mark IV. Aparaty profesjonalne i niektóre półprofesjonalne maja w swoim menu odpowiednią funkcję mikro – regulacji AF, tak aby małe odchylenia samemu skorygować, jednak sama operacja powinna odbywać się w dość skomplikowanych warunkach, a próby prowizorycznej korekcji mogą być niewystarczające.
Ostatnim elementem wpływającym na postrzeganą ostrość naszych zdjęć, jest już sama obróbka cyfrowej fotografii na komputerze. Nie ma to już takiego wpływu na brak ostrości, istnieje jednak ryzyko przedobrzenia w obróbce i zdjęcia okażą się przeostrzone, zaczną pojawiać się delikatne obwódki wokół ostrych krawędzi kadru, co wystarczająco popsuje pozytywny odbiór zdjęcia. Starajmy się używać różnych funkcji ostrzenia w programach graficznych w umiarze, aby tych objawów unikać. Dodatkowo proponuję zajrzeć do funkcji swojej lustrzanki i sprawdzić poziom wyostrzenia, upewnić się, że wartość ustawionego domyślnie przez producenta poziomu jest poniżej wartości domyślnej, przekroczenie tego poziomu skutkuje zbyt dużym wzrostem szumów po naszej dalszej obróbce. To wynik niezbyt udanych algorytmów zaimplementowanych w body przez prawie wszystkich producentów sprzętu. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest zmniejszyć poziom ostrzenia w aparacie, a wykonać ostateczne ostrzenie już w programie graficzny. To ma dość spory wpływ na jakość zdjęć, ale zbytnio nie rzutuje na samą ostrość.
Sumując więc, możemy powiedzieć krótko, skompletujmy sobie zestaw fotograficzny składający się z aparatu i obiektywu, oczywiście uwzględniając ich możliwości pracy, zwłaszcza skuteczność systemu AF oraz uwzględniając w naszych zakupach jasny obiektyw czasami wyposażony w system IS, który pozwoli naszemu body w pełni rozwinąć skrzydła. Musimy zaopatrzyć się w solidny statyw i odpowiednią głowicę, oczywiście uwzględniając wielkość i ciężar naszego zestawu. Powinniśmy w odpowiedni sposób nauczyć się operować statywem i wyzwalać migawkę w taki sposób, aby nie wprowadzać dodatkowych drgań. Dodatkowo należy zwrócić szczególną uwagę na tryby pracy układu AF oraz odpowiednio wyznaczyć punkty ostrości i dostosowywać je do zaistniałej sytuacji, przez co panować nad ostrością fragmentów zdjęcia. Na koniec zwracam uwagę na rozważne korzystanie z funkcji programów graficznych, tak aby nie psuć osiągniętego efektu w chwili wywoływania przez nieświadomą i destrukcyjną obróbkę. Jak widzicie wbrew opinii niektórych, że jakoby sprzęt nie robi zdjęć, jednak gra kluczową rolę w fotografii, zwłaszcza w fotografowaniu ssaków czy ptaków. Powiem tylko tyle że od dawien dawna wiadomo, że lepszej klasy sprzęt pozwala robić lepsze jakościowo zdjęcia, w znacznie krótszym czasie. Kończąc mój artykuł mam nadzieję, że będzie on przydatną lekturą dla ludzi borykających się z nastawami ostrości, a wszystkim pozostałym życzę jak najostrzejszych, pięknych zdjęć.
Autor : Zbigniew Maćko